O książce: rok / Zbliżała się powierzchnia planety, smoczy zmysł wyraźnie rejestrował to, co mnie otaczało. Wszystko było w porządku, więc nie było jeszcze powodów do stresu, w każdym razie zanim pozwolono mi sterować skrzydłami, nadal nie byłbym w stanie nic zrobić. To ciekawe, jak długo znam swoje smocze ciało, ale nie przestaje mnie ono zadziwiać swoimi możliwościami i nie wierzę, że te zdolności pojawiły się w wyniku ewolucji. W jaki sposób można nabyć umiejętność nierozbicia się podczas lądowania na planecie z kosmosu? Co, trzy tysiące osobników rozbiło się, a pierwsze trzy tysiące zdołało wylądować pomyślnie, tylko dlatego, że jej świadomość wyłączyła się w górnych warstwach atmosfery na ściśle określony czas? Nie, to ma posmak inżynierii genetycznej i dobrej sztuki magicznej. Wydaje się, że smok został obliczony i zbudowany na papierze, w tym sensie, że istniał jasno sformułowany plan stworzenia takiej uniwersalnej jednostki. I muszę przyznać, że wyszło nieźle, o ile oczywiście tym razem się nie rozbiję.